Tragedia w Karkonoszach. Jana K. i jej synek Adam nie żyją
Tragedia w Karkonoszach wciąż nie schodzi z czołówek mediów w Czechach, ale również w Polsce jest głośno komentowana. Zwłaszcza że również w naszym kraju prowadzone były intensywne poszukiwania 40-letniej Jany K. i jej 3-letniego synka Adama.
Kobieta z dzieckiem ostatni raz byli widziani w środę, 28 grudnia na stacji przesiadkowej kolejki linowej na Różowej Górze. Gdy 30 grudnia – kiedy mieli opuścić pensjonat w Pecu pod Śnieżką po czeskiej stronie Karkonoszy – nikogo nie było w środku, wszczęto alarm. W działaniach poszukiwawczych brali udział policjanci, ratownicy górscy oraz strażacy. Zaangażowano również psy tropiące i helikopter. Niestety, 2 stycznia, w okolicach Różowej Góry (około kilometra od szczytu Śnieżki) znaleziono ciało 40-latki i jej synka.
Czeska policja nie informuje szczegółach, ale śledczy potwierdzili, że do obu zgonów doszło w „sposób gwałtowny”. - Jest podejrzenie morderstwa i samobójstwa. Ustalenie to potwierdził również biegły sądowy z zakresu medycyny sądowej. Według jego wstępnych zeznań śmierć nastąpiła 28 grudnia – powiedziała Iva Kormošová, rzeczniczka hradeckiej policji.
"Nie będzie żadnej ceremonii"
Czesi wciąż są w szoku po tym co się stało. Od kilku dni jest to temat numer jeden za naszą południową granicą, a wiele osób zadaje sobie pytanie – dlaczego doszło do tak strasznej tragedii? Według czeskich mediów, m.in. gazety Právo, Jana K. toczyła ze swoim partnerem spór o prawo opieki nad chłopcem przed sądem w Pradze. Nie brakuje opinii, że mężczyzna ma duże koneksje i kobieta obawiała się, że wykorzysta je, by odebrać jej dziecko. - Spory rozwodowe i spory dotyczące dzieci często trwają latami, i mają różną dynamikę w trakcie procesu. Kiedy jedno z rodziców czuje się skrzywdzone tym, dokąd zmierza sprawa, z punktu widzenia jakiejś niesprawiedliwości, jego doświadczenia i myślenie posuwają się do skrajności i mogą wystąpić zagrożenia – napisał na portalu Prima Women psycholog Jan Kulhánek.
Czy tak mogło być w tej sprawie? To na razie spekulacje. Być może nigdy, nie dowiemy się, co było przyczyną tej koszmarnej sprawy.
Tymczasem dziennikarze gazety „Blesk” dotarli do matki Jany K., która mieszka w Czeskich Budziejowicach. - Nie potrafię tego wyjaśnić. Musiała być chora, kiedy to zrobiła – powiedziała kobieta.
Jak dodała, że podczas pogrzebu jej córki, „nie będzie żadnej ceremonii". - Mąż jest w złym stanie. Chcemy to zamknąć po cichu. Tak ustaliliśmy z krewnymi – zakończyła.
Gdzie szukać pomocy?
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji, przeżywasz kryzys, masz myśli samobójcze - zwróć się do dyżurujących psychologów i specjalistów. Gdzie możesz szukać pomocy?
- Bezpłatny kryzysowy telefon zaufania dla dzieci i młodzieży: 116 111
- Bezpłatny kryzysowy telefon zaufania dla dorosłych: 116 123
- Dziecięcy Telefon Zaufania Rzecznika Praw Dziecka: 800 121 212
- Wsparcie dla osób po stracie bliskich - będących w żałobie: 800 108 108
- Tumbo Pomaga - pomoc dzieciom i młodzieży w żałobie: 800 111 123
- pokonackryzys.pl
- W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia, koniecznie zadzwoń na numer alarmowy 112.
Pobicia, gwałty, zastraszanie... W naszym bliskim otoczeniu ktoś może przeżywać PIEKŁO!
Jak reagować, żeby nie zaszkodzić? POSŁUCHAJ rozmowy z policyjnym ekspertem.
Listen on Spreaker.