Otruł siebie i syna. Wcześniej rozwieszał we Wrocławiu plakaty rzekomo zaginionych dzieci

i

Autor: Super Express, TO WIDEO screen Otruł siebie i syna. Wcześniej rozwieszał we Wrocławiu plakaty rzekomo zaginionych dzieci

Otruł siebie i syna. Wcześniej rozwieszał we Wrocławiu plakaty rzekomo zaginionych dzieci [WIDEO NOWA TV 24 GODZINY]

2018-11-29 10:52

Śledczy wciąż odtwarzają szczegóły tragedii w sali zabaw Kolorado na warszawskim Bemowie, gdzie ojciec otruł siebie i synka. Zobacz film z miejsca zbrodni.

ZOBACZ TO WIDEO:

Tomasz M., wrocławianin, który na terenie sali zabaw w Warszawie zabił siebie i swojego syna, wcześniej rozwieszał na ulicach plakaty ze zdjęciami rzekomo zaginionych dzieci. 35-latek przyklejał plakaty w różnych miejscach we Wrocławiu i w Warszawie.

Po jakimś czasie okazało się, że żadnego porwania nie było. Tomasz M. i jego żona Justyna byli w trakcie rozwodu. Mężczyzna miał wcześniej postawione zarzuty uprowadzenia synka i uporczywego nękania żony. Dlatego sąd zdecydował, że ojciec może się spotykać z dziećmi tylko w obecności kuratora.

Jedno z takich spotkań odbyło się w niedzielę 25 listopada na warszawskim Bemowie.

>>> Ukraińcy zabili nożem kolegę w hotelu w Bielanach Wrocławskich!

"Nie wzbudzał podejrzeń"

- Pamiętam, że widziałem dwójkę dzieci z ojcem i jeszcze jedną osobą. Nikt nie zwrócił na nich uwagi, bo na sali było dużo osób. Nie wzbudzali większych podejrzeń - wspomina w rozmowie z dziennikarzem "Super Expressu" świadek tragedii.

Około godziny 17.00 Tomasz M. poszedł z 4-letnim synem Arturem do łazienki.

Po jakimś czasie przed toaletą ustawiła się kolejka. Oczekujący nagle zobaczyli, że spod drzwi wystaje rączka dziecka.

- Wszystko działo się bardzo dynamicznie. Ktoś śrubokrętem otworzył zamek w drzwiach. Ktoś krzyknął, że jest kuratorem. Zobaczyliśmy leżące dziecko na podłodze. Obok był mężczyzna. Widziałem też plastikową fiolkę - opisuje w "Super Expressie" świadek zdarzenia.

Obsługa sali wezwała pogotowie, straż pożarną, policję, a następnie ułożyła ofiary w pozycji bezpiecznej.

Tomasz M. zmarł w niedzielę, Arturek w poniedziałek rano.

Czytaj także: 20-latek w nocy wpadł do Odry w centrum Wrocławia!

ZOBACZ TO WIDEO: