Wyjątkowym roztargnieniem wykazała się jedna z mieszkanek wrocławskiego Kleczkowa. Gdy w sobotni poranek kobieta zeszła na parking okazało się, że miejsce, w którym powinno stać jej auto było puste. Przerażona kobieta natychmiast zadzwoniła na policję i poinformowała, że ktoś ukradł jej wartego 40 tys. zł fiata.
Już po kilku minutach policjanci pojawili się na miejscu kradzieży. Zdenerwowana wrocławianka pokazała funkcjonariuszom miejsce, w którym zostawiła swój samochód i opowiedziała, kiedy ostatni raz go widziała. Informacja o kradzieży szybko została przekazana śledczym oraz funkcjonariuszom pionu kryminalnego.
Kobieta tymczasem pojechała z obecnymi na miejscu policjantami na komisariat, by złożyć oficjalne zawiadomienie o kradzieży. W chwili gdy dyżurny zaczął wypełniać niezbędną dokumentację, zadzwonił telefon kobiety. Z wrocławianką skontaktował się jej partner, który poinformował ją, że samochód wcale nie zginął. Szybko wyszło na jaw, że kobieta zostawiła swoje auto na parkingu obok, o czym zupełnie zapomniała. Tym samym poszukiwania skradzionego samochodu zostały odwołane, a roztargniona wrocławianka mogła spokojnie wrócić do domu.