Ratownicy medyczni z Ząbkowic Śląskich są oburzeni tym, jak przebiegał protest rolników, który miał miejsce w środę, 7 października, w wielu miastach w całej Polsce. Medycy w karetce transportowali dziecko w stanie zagrożenia zdrowia i życia do szpitala oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów, kiedy nagle trafili na gigantyczny korek. Warto zaznaczyć, że w środku pojazdu był maluch i jego mama, a karetka "odpaliła" sygnały świetlne i dźwiękowe. - Niedaleko, tuż za miastem napotykamy dziwny "korek" na DK8. O co chodzi? Sznur samochodów toczący się 20 km/h. Może wypadek? Przebijamy się tą nieszczęsną drogą kilka ładnych kilometrów, a zator nie maleje. Okazuje się, że to protest panów rolników na traktorach blokuje nam przejazd - relacjonują w mediach społecznościowych. - Na tej trasie jesteśmy już jakieś 20 minut stratni - dodają.
Polecany artykuł:
Na szczęście ta historia ma pozytywne zakończenie, a dziecko zostało dowiezione do szpitala na czas, ale ratownicy apelują, że przez nierozmyślne działania ktoś może stracić życie. - Dostaliśmy kolejne zgłoszenie w trybie pilnym. Na wysokości pewnej miejscowości znów napotykamy zator na drodze. Jak się później okazało, ten był kilka kilometrów krótszy na szczęście - piszą medycy.
I zadają ważne pytania: "Dlaczego nie pojedziecie blokować ministerstwa, szanowni panowie? Blokując takie drogi, nie zrobicie krzywdy politykom! Ucierpią na tym zwykli obywatele, bo do kogoś nie zdąży karetka albo komuś spłonie dobytek życia".