Andrzej K. jest uznawany za osobę wybuchową. Sąsiedzi wspominają go jako człowieka, który potrafił pokłócić się z innymi z bardzo błahych powodów. Gdy w Jelczu-Laskowicach rozmawialiśmy o nim, usłyszeliśmy, że od dłuższego czasu miał zatarg z synem. Raz nawet miał go zaatakować... młotkiem. Jaki był powód konfliktu? Tego nie wiadomo, ale wskazywany jest motyw finansowy. Andrzejowi K. nie podobało się, jak syn wydatkuje pieniądze.
ZOBACZ TEŻ: Potężny wybuch butli z gazem zmiótł dom w Ożarach. Jest jedna ofiara śmiertelna!
W styczniu 2021 roku Andrzej K. zaplanował zbrodnię. Uznał, że zabije syna. W tym celu kupił we Wrocławiu rewolwer czarnoprochowy. To broń znana choćby z Dzikiego Zachodu, co ciekawe, nie trzeba na nią pozwolenia. Każdy może ją kupić.
Andrzej K. wpadł do sklepu, w którym pracował syn. Nie wiadomo, czy coś powiedział. Wiadomo, że wyciągnął rewolwer, wycelował w głowę dziecka i pociągnął za spust. Ofiara nie miała żadnych szans. 38-latek zginął, a jego oprawca postanowił odebrać sobie życie. Podciął żyły, a chwilę po tym czynie dostał zawału serca. Na miejsce szybko przyjechała karetka pogotowia i dzieciobójca został opatrzony.
Ostatecznie stanął przed Sądem Okręgowym we Wrocławiu pod zarzutem morderstwa. Mężczyźnie grozi dożywocie. Wciąż nie wyjaśnił dokładnie, dlaczego zabił syna.
Partnerka zamordowanego zażądała od sprawcy 50 tysięcy złotych odszkodowania. Kobieta, która nie potrafi normalnie egzystować, wychowuje dziecko ofiary, 8-letniego Kacperka...