Do tragicznych zdarzeń doszło 23 lata temu. W lipcu 1998 roku, 22-letnia Agnieszka Wójtowicz, matka samotnie wychowująca synka, zniknęła bez śladu. Dopiero 10 miesięcy później, w oddalonym o 300 kilometrów Międzybrodziu Bialskim, w szambie obok domku letniskowego odnaleziono niezidentyfikowane ciało kobiety z workiem foliowym na szyi. Mama zaginionej kobiety potwierdziła, że należy ono do zaginionej Agnieszki. Badań DNA nie wykonano, gdyż w tym czasie były one zbyt drogie.
Niestety śledztwo w sprawie brutalnej zbrodni zakończyło się klęską. Sprawcy nie odnaleziono, a śledztwo zostało umorzone.
Czytaj też: Tragiczny pożar na Dworcu Świebodzkim. Właścicielowi strzelnicy grozi 15 lat więzienia!
Wydarzenia sprzed lat nie dają jednak spokoju synowi pani Agnieszki. 26-letni dziś Kamil zlecił badania DNA, które ostatecznie potwierdziły, że ciało znalezione w szambie należało do jego zaginionej mamy. Mężczyzna poprosił również o pomoc znanego dziennikarza śledczego Janusza Szostaka. Pojawiły się nowe okoliczności, które mogą pomóc w ustaleniu okoliczności zbrodni.
Jak informuje "Fakt", do Janusza Szostaka zgłosiła się kobieta, która w czasie, gdy zginęła pani Agnieszka, została zaatakowana przez mężczyznę, który usiłował ją zgwałcić. Być może to zdarzenie ma związek ze sprawą śmierci 22-latki.
Wskutek pojawienia się nowych okoliczności, które mogą pomóc w rozwiązaniu zagadki sprzed lat, w maju 2021 wznowiono postępowanie w sprawie zabójstwa kobiety. Czy po ponad 20 latach, gdy technologia znacznie się rozwinęła i daje większe możliwości w rozwiązaniu najtrudniejszych zagadek kryminalnych, uda się odnaleźć mordercę? Jak mówi w rozmowie z "Faktem" syn pani Agnieszki, liczy on na to, że "służby w końcu złapią zabójcę i wymierzą sprawiedliwość" człowiekowi, który zabrał mu dzieciństwo.
Czytaj też: Dwie osoby zginęły w karambolu pod Wrocławiem. 26-letni kierowca aresztowany!