Do bulwersującego zdarzenia doszło w piątek (8 stycznia) we Wrocławiu. Mężczyzna, który został w mieszkaniu sam z psem swojej konkubentki, wlał zwierzęciu do pyszczka prawie całą butelkę żrącego środka do czyszczenia toalet. Suczka Zizi doznała rozległych poparzeń wewnętrznych i w ciężkim stanie trafiła do kliniki.
Właścicielka psa zrzekła się do niego praw i zwierzę trafiło ostatecznie pod opiekę wrocławskiej fundacji Centaurus. Stan Zizi jest obecnie bardzo ciężki. Trwa walka o jej życie.
- Zizi została wprowadzona w śpiączkę – informują przedstawiciele fundacji. - Lekarze starają się ustabilizować jej stan, by dokonać oceny zniszczeń w organizmie. Bo rokowanie przy takiej ilości żrącego środka, który dostał się do przewodu pokarmowego, jest ostrożne.
Przedstawiciele fundacji zapewniają, że dołożą wszelkich starań, by oprawca psa został postawiony przed wymiarem sprawiedliwości i poniósł zasłużoną karę. Wszystko wskazuje bowiem na to, że to nie pierwszy jego taki wybryk.
- Wedle naszych informacji, oprawca kolejny raz skatował maleńką sunię - mówią przedstawiciele fundacji Centaurus. - Poprzednie zdarzenie miało miejsce kilka lat wstecz. Zizi została przyniesiona do kliniki z ranami ciętymi, jednak brak dowodów i tłumaczenie, że pogryzł ją jakiś pies, nie pozwoliły na skazanie oprawcy.
Za znęcanie się nad zwierzęciem mężczyźnie może grozić kara do 5 lat pozbawienia wolności. Przedstawiciele fundacji postarają się też, by zwrócił koszty leczenia i rehabilitacji Zizi. Zanim to się jednak stanie fundacja prosi o wsparcie finansowe leczenia suczki Zizi. Link do zbiórki TUTAJ.