Rocznie samorząd województwa dolnośląskiego płaci spółce PKP Polskie Linie Kolejowe 40 milionów złotych. Zgodnie z zaproponowanym, nowym cennikiem, od grudnia władze będą musiały sięgnąć po dodatkowe od 4 do 8 milionów. Już teraz wiadomo, że taka kwota się nie znajdzie, dlatego władze Dolnego Sląska oficjalnie sprzeciwiły się planom podwyżek.
- Największy skok cen czeka linie, gdzie niwelujemy wykluczenie komunikacyjne - mówi Jerzy Michalak, członek zarządu województwa dolnośląskiego. - Skandaliczne jest już to, czego przykładem jest linia lubińska, kiedy mamy odnawiać połączenie, zachęcać ludzi do tego, żeby wrócili do pociągów. Tymczasem od razu, na sam początek, dostajemy 60-procentową podwyżkę ceny - dodaje Jerzy Michalak.
Nie tylko Dolny Śląsk
PKP Polskie Linie Kolejowe tłumaczą, że zgodnie z nowym prawem nie mogą dowolnie kształtować stawek jednostkowych dla danych przewoźników.
- Nie ma obecnie parametru natężenia ruchu. Dotychczas to ten parametr powodował, że linie o małym natężeniu były przypisywane do niższej kategorii. Tym samym stawki dostępu były niższe - wyjaśnia Mirosław Siemieniec, rzecznik PKP PLK.
Decyzję w sprawie ewentualnych podwyżek podejmie 6 czerwca Urząd Transportu Kolejowego.
Swoje uwagi wysłały tam nie tylko władze Dolnego Śląska, ale również województwa lubelskiego, opolskiego, Koleje Mazowieckie czy Przewozy Regionalne.
Dodajmy, że w niektórych miejsc Polski ceny za korzystanie z torów spadną, jednak Dolny Śląsk się do nich nie zalicza.
Posłuchaj materiału reporterki Radia ESKA Pauliny Szymoniak:
Czytaj także: Ktoś strzelał z ostrej broni na Starym Mieście we Wrocławiu! Kula przeszyła samochód