Dominikanin na prawomocny wyrok poczeka na wolności
Dominikanin Paweł M. przez lata krzywdził młode kobiety. Stworzył wspólnotę na wzór sekty, w której gwałty i brutalna przemoc były na porządku dziennym. Mimo że mógł popełniać przestępstwa latami, udało się go skazać tylko za gwałty na siostrze zakonnej.
Sąd Rejonowy w Częstochowie nie miał wątpliwości i 22 września br. skazał Pawła M. na cztery lata więzienia. Na proces apelacyjny mężczyzna miał czekać w areszcie, jednak – po odwołaniu jego obrońców - Sąd Okręgowy w Częstochowie zdecydował o wypuszczeniu dominikanina na wolność.
Poinformował o tym prowincjał zakonu Łukasz Wiśniewski. W oświadczeniu napisał: „Sąd zastosował wobec br. Pawła M. środki poręczenia finansowego (poręczycielem nie jest nasz Zakon) oraz dozoru policyjnego, aż do czasu zapadnięcia ostatecznego wyroku. W związku z zaistniałą sytuacją br. Paweł M. otrzymał ode mnie nakaz przebywania poza klasztorem, w konkretnym, odosobnionym, miejscu oraz otrzymał całkowity zakaz kontaktu z innymi osobami, poza najbliższą rodziną i organami państwowymi”.
Przypomnijmy, że sprawie zrobiło się głośno na początku marca 2021 roku po oświadczaniu wrocławskich Dominikanów, bo właśnie w stolicy Dolnego Śląska miało dojść do większości dramatycznych wydarzeń. Bracia Konwentu św. Wojciecha we Wrocławiu pisali wtedy m.in. "w ramach duszpasterstwa we Wrocławiu działał intensywny mechanizm przypominający funkcjonowanie religijnej sekty, a jeden z zakonników miał stosować wobec wiernych przemoc fizyczną, psychiczną, a także seksualną".
"Potrafił gwałcić na ołtarzu"
Niestety, to co kryło się pod tymi kilkoma zdaniami okazało się przerażające. Brutalna przemoc fizyczna, gwałty, manipulacje i znęcanie się psychiczne – to była codzienność ofiar dominikanina. Jedna z ofiar, Olga, tak wspominała to, co działo się we wspólnocie założonej przez Pawła M. - Doświadczenie każdej z nas jest inne. Jedną z dziewczyn brutalnie i często gwałcił. Na przykład wpadał do ciasnego pomieszczenia, podduszał ją, gwałcił i wykrzykiwał na cały głos grzechy innych ludzi ze wspólnoty. Oskarżał ją, że grzeszą, bo ona nie jest wierna Bogu – powiedziała dodając, że Paweł M. potrafił gwałcić na ołtarzu.
O przerażającej skali procederu świadczył także – liczący 258 stron - raport niezależnej komisji pod przewodnictwem Tomasza Terlikowskiego. Członkowie komisji przesłuchali m.in. 41 świadków i kilkanaście osób pokrzywdzonych. Jak przyznał Terlikowski, nie jest znana liczba wszystkich ofiar Pawła M., który mógł dopuszczać się czynów zabronionych przez ponad 20 lat.