Sprawa dotyczy wydarzeń z maja 2014 roku, kiedy inspektorzy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami odebrali z Jabłowa niedaleko Wałbrzycha 23 zwierzaki. Jak opowiadają, były one przetrzymywane w "skandalicznych i niedopuszczalnych warunkach".
Dodają też, że w internecie do tej pory można znaleźć informacje o nieprawidłowościach występujących w tej "hodowli". Niektóre posty pochodzą już z 2008 roku. Tłumaczą, że wielokrotnie informowali policję o problemie, ale funkcjonariusze nie reagowali.
Sąd uznał, że to nie jest znęcanie się nad zwierzętami
- Inspektorzy postąpili tak, jak zawsze. Kiedy dostajemy zgłoszenie, jedziemy na miejsce. Jeśli rzeczywiście jest źle, informujemy właściciela zwierząt, że zgodnie z prawem zostają mu one zabrane, a sprawa kierowana jest przez nas do sądu - tłumaczy Norbert z wrocławskiego oddziału TOZ.
Sąd Rejonowy w Wałbrzychu uznał jednak, że "zgłoszony przypadek nie wyczerpuje znamion przestępstwa, ani wykroczenia".
"W tym momencie całą sprawę należy skwitować krótko: sąd przyzwolił na znęcanie się nad zwierzętami i może to robić każdy, bo przecież według sądów zwierzę nie czuje, nie myśli i traktowane jest jak rzecz" - oceniają pracownicy TOZ.
Chce pieniędzy, ale psów już nie
W prawdziwe zdumienie działaczy wprawiła jednak decyzja Prokuratury Rejonowej w Wałbrzychu, która całe zdarzenie potraktowała jako kradzież. Zdzisław B., były właściciel psów, zrzekł się praw do zwierząt. W zamian domaga się jednak zwrotu "wartości hodowlanej", czyli 32 tysięcy złotych za 12 psów. W piątek prokuratura ma postawić zarzuty siedmiu inspektorom i członkom Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami we Wrocławiu.
Prawnik TOZ: Prawny absurd wymaga reakcji
Bywa, że do chodzi do tak absurdalnych sytuacji - ocenia prawnik organizacji.hod
Polecany artykuł:
- Tego rodzaju sytuacje zawsze wymagają odpowiedniej reakcji prawnej, przeciwdziałającej powstaniu niebezpiecznego dla skutecznej ochrony zwierząt precedensu – tłumaczy Krzysztof Irski, pełnomocnik TOZ.
- Mamy świadka interwencji, policjanta, który był wtedy z nami i widział, że był tam brud, smród i ubóstwo - dodaje Norbert z TOZ.
"Zawsze będziemy stawać w obronie zwierząt, bo one same nie potrafią"
"Wiemy jedno – działamy zawsze w granicach prawa ustanowionego w Polsce. Wszystkie odebrane zwierzęta znalazły nowych, kochających właścicieli i nie pozwolimy na to, aby ponownie wróciły do obskurnych kojców i śmierdzących beczek lub ciemnych i wilgotnych komórek, w których spędziłyby całe swoje życie" - można przeczytać na profilu TOZ na Facebooku.
Posłuchaj materiału reportera Radia ESKA Rafała Sterczyńskiego: