Ta sprawa wstrząsnęła całą Polską, ale nie tylko. Anastazja Rubińska zaginęła w poniedziałek, 12 czerwca. Sześć dni później, na greckiej wyspie Kos znaleziono jej zwłoki. Podejrzanym o zbrodnię, a także zgwałcenie kobiety, jest 32-letni Salahuddinow S. z Bangladeszu. Przebywa on w zakładzie karnym w Pireusie. Wkrótce powinien rozpocząć się jego proces. Aresztowany przez policję nie przyznaje się do winy. Grozi mu dożywocie. W połowie lipca 27-letnia wrocławianka spoczęła na cmentarzu komunalnym na Osobowicach, w grobowcu, w którym pochowana była jej babcia. Jej najbliżsi wciąż nie mogą się pogodzić z koszmarem, który spotkał ich córkę. Zamiast szykować się na ślub, musieli organizować pogrzeb.
Anastazja została brutalnie zamordowana. Przejmujące słowa ojca
Dziennikarka "Faktu" rozmawiała o dramacie z panem Andrzejem Rubińskim, ojcem zamordowanej 27-latki. Mężczyzna wyznał, że jego żona codziennie chodzi do Anastazji na cmentarz. Trudno opisać emocje, które w ostatnich tygodniach były z rodzicami wrocławianki.
- Bardzo ciężko to wszystko znosi, ten ból nigdy nie minie. Ja staram się uciekać w pracę. Na grobie córeczki cały czas są jeszcze kwiaty i wieńce z pogrzebu. Może ktoś chciałby wesprzeć budowę pomnika dla naszej córeczki. Niech jej śmierć będzie przestrogą dla innych młodych ludzi. Żona chciałaby, żeby na jej grobie stanęła postać anioła, a obok była skromna płyta - powiedział pan Andrzej, który nie potrafił ukryć emocji w rozmowie z "Faktem".
Zbiórkę środków na pomnik znajdziecie w tym miejscu. Pan Andrzej i jego żona robią wszystko, aby dbać o grobowiec. Rodzinie i bliskim Anastazji niezmiennie składamy wyrazy współczucia. Do tematu i kolejnych ustaleń w sprawie będziemy wracać w kolejnych materiałach.