Paweł P. zamordował pielęgniarkę dla złotego łańcuszka. Sąd Najwyższy uchylił wyrok 25 lat więzienia

i

Autor: William Cho/ Pixabay Paweł P. zamordował pielęgniarkę dla złotego łańcuszka. Sąd Najwyższy uchylił wyrok 25 lat więzienia

Proces zacznie się na nowo

Paweł P. zamordował pielęgniarkę dla złotego łańcuszka. Sąd Najwyższy uchylił wyrok 25 lat więzienia

Paweł P. w 2019 roku zamordował 45-letnią pielęgniarkę z Legnicy, swoją sąsiadkę. Uzależniony od hazardu zabójca ukradł kobiecie łańcuszek i 450 złotych. Sąd Najwyższy uchylił właśnie wyrok 25 lat więzienia, który mężczyzna usłyszał przed rokiem. Prokuratura domaga się dożywotniego więzienia.

Zabił pielęgniarkę z Legnicy. Ukradł jej łańcuszek i pieniądza

Wszystko rozegrało się w październiku 2019 r. na jednym z osiedli w Legnicy. Zamordowana kobieta pracowała jako pielęgniarka w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Legnicy.  Z prokuratorskich ustaleń wynika, że kobieta została zaatakowana od tyłu, kiedy wchodziła do swojego mieszkania. Mężczyzna wepchnął ją siłą do mieszkania. W przedpokoju zadał kobiecie kilka uderzeń w głowę metalową rurką. Ofiara upadła na podłogę, a kiedy próbowała wstać Paweł P. zadał jej kolejne ciosy i zaczął dusić. Kobieta zmarła wskutek zadławienia.

Po zabójstwie Paweł P., zerwał z szyi ofiary złoty łańcuszek, a z leżącej obok torebki, wyjął portfel i zabrał z niego 450 zł. Jak przekazali śledczy, mężczyzna wyłączył też telefon komórkowy kobiety, by nie można było nawiązać z nią kontaktu, po czym wyszedł z mieszkania zamykając je od zewnątrz kluczami pokrzywdzonej.

Wrócił do mieszkania swoich krewnych, gdzie przebrał zakrwawione ubrania. Ubrania, narzędzie zbrodni i klucze pielęgniarki zapakował do plecaka, a następnie wyrzucił je idąc w kierunku centrum miasta. Jak ustalono, część zrabowanych pieniędzy bezpośrednio po zbrodni oskarżony wydał grając na automatach, zaś łańcuszek ofiary zastawił w lombardzie otrzymując za niego 700 zł - relacjonowała prokuratura.

Sąd Najwyższy uchylił mu wyrok. Proces ruszy od nowa

Paweł P. przyznał się do zabójstwa pielęgniarki. Sąd uznał go za winnego i skazał go na dożywocie. Jednak sąd apelacyjny obniżył ten wyrok do 25 lat pozbawienia wolności.

Teraz Sąd Najwyższy uwzględnił kasację prokuratura generalnego, uchylił orzeczenie o wymiarze kary wobec mężczyzny i przekazał sprawę do ponownego rozstrzygnięcia sądowi apelacyjnemu.

 Sędzia Kazimierz Klugiewicz argumentując tę decyzję podkreślił, że sąd apelacyjny dokonał kontroli odwoławczej w sposób nierzetelny.

- Sprawcy nikt życia nie odbiera, te życie będzie miało inną formę, ale pokrzywdzona już żadnego życia nie ma. Uznaliśmy, że sąd apelacyjny dokonując zmiany wyroku, obniżając wymiar kary i oceniając przesłanki, które legły u podstaw wymiaru kary zrobił to w sposób mało rzetelny i wbrew materiałowi dowodowemu zebranemu w tej sprawie. Sprawy nie przedstawiają się tak, jak zrobił to sąd apelacyjny - uzasadniał sędzia.

Zdaniem Sądu Najwyższego, sąd apelacyjny nie uzasadnił dostatecznie, dlaczego kara dożywocia jest rażąco niewspółmierna.

- Sąd apelacyjny powinien wykazać, gdzie sąd I instancji popełnił błąd. Natomiast rolą sądu odwoławczego nie jest prezentowanie własnej wersji i typu ukształtowania wymiaru kary - zaznaczył SN.

Podkreślił też, że uzależnienie od hazardu Pawła P. nie było okolicznością, która powinna wpłynąć korzystnie dla niego na wymiar kary.

- Jeżeli dla realizacji własnych zachcianek, czyli wizycie w salonie gier, poświęca się życie innego człowieka, to jest to postępowanie zasługujące na surową ocenę - argumentował sędzia.

Według SN, działanie zabójcy było przemyślane i świadczy o wysokim stopniu demoralizacji.

- To nie jest już młody człowiek. Miał w momencie czynu 38 lat. (...) Na co my liczymy, że teraz wróci do czasów młodości i ukształtuje swoją osobowość w sposób odpowiedzialny? - podkreślił sąd.

Sonda
Czy dożywocie to odpowiednia kara za zabójstwo?
Tomasz U. trafi na 3 miesiące do aresztu za zabójstwo matki i babci