Radio ESKA Wrocław ma 23 lata! Sprawdź, jak wyglądały początki stacji [GALERIA, WSPOMNIENIA, AUDIO]

2016-03-21 17:25

Radio ESKA wystartowało 21 marca 1993 roku. Tworzenie stacji radiowej wyglądało wtedy zupełnie inaczej niż teraz. Sami się przekonajcie!

Jako pierwszy głos na antenie zabrał Tomasz Zuterek. Tyle że on... nawet tego nie pamięta.

- Nie spałem do piątej rano. Potem na trochę zasnąłem, przyjechano do mnie, zabrano mnie. Głos mi drżał. Mówiłem o wiośnie. Zresztą nie pamiętam dokładnie. Wszyscy mi przypominają, a ja do tej pory nie wiem o czym właściwie opowiadałem. Coś o wiośnie, że dziewczyny, krótkie spódnice. Tylko tyle pamiętam. Pierwsza piosenka, jaka puściłem to było "Friday, I'm in love" The Cure - opowiada Tomasz Zuterek.

Kawa jest bezcenna

- Trzeba było mieć trzy ręce i przedłużony nos, żeby te wszystkie przyciski naciskać. Jednak generalnie po dwóch tygodniach każdy z nas potrafił ten sprzęt obsługiwać, wykazywał się refleksem. Powiem szczerze: po trzeciej, czwartej godzinie pracy - bo tyle mniej więcej trwały dyżury - człowiek tracił już koordynację, więc często: kawa, kawa, kawa - tłumaczy Tomasz Zuterek.

O czym wrocławianie słuchali najchętniej?

- Z kolegą, który grał na gitarze, prowadziliśmy wieczorny program. Jako nagrody były gadżety z sex shopu. Pamiętam, że mieliśmy bardzo dużą słuchalność tej nocy, a telefony dzwoniły jeszcze przez tydzień - zdradza Tomasz Zuterek. 

Wiadomości z kaset

Na początku lat 90. nie było takiej techniki jak teraz, więc dziennikarze musieli się mocno natrudzić.

- Myśmy odsłuchiwali materiały nagrane często na bardzo prostych magnetofonach. Następnie trzeba było jedną kasetę wsadzić do jednego magnetofonu i przegrywać fragmenty na zasadzie: play, pauza, play, pauza na drugi magnetofon kasetowy - wyjaśnia Robert Banasiak, obecny dyrektor CeTy, a wtedy reporter i wydawca Eski.

Tworzenie serwisu informacyjnego też było inne niż dzisiaj.

- Najśmieszniejsze były nasze wiadomości, ponieważ musiałem wejść już parę minut przed powiedzmy z pięcioma czy sześcioma kasetami, które ustawiałem dj-wi w rządku, po kolei, z żółtą karteczką: 1,2,3,4... Informacje musiały być tak przygotowane, żeby on zdążył jedną kasetę wyciągnąć z magnetofonu i włożyć drugą - tłumaczy Robert Banasiak.

Telefony jak walizki

Problemy ze sprzętem zaskakiwały czasem reporterów na nagraniach w mieście. Moment, gdy z budek telefonicznych musieli przestawić na telefony komórkowe był znaczący.

- Pierwszy telefon komórkowy, który zaistniał na rynku był wielkości walizki. Trzeba było przez niego nadawać korespondencje. Pamiętam, że kiedy pierwszy raz wyjechałem z tym telefonem komórkowym na miasto, nawet nie wiedziałem jak go obsługiwać - przyznaje Robert Banasiak.

Jak była dobierana muzyka przy starcie radia?

- Każdy dyżurujący szedł do pokoju, brał plik płyt i grał, co chciał. Nie było określonego profilu. Pamiętam, że grupa De Mono była wiodącym zespołem w te pierwsze dni - mówi Wojciech Janicki, były dj i dziennikarz Eski.

Fejm na mieście

Dziennikarze Radia Eska byli rozpoznawalni we Wrocławiu.

- Był taki moment, że byliśmy nawet trochę znani. Wchodziło się do jakiejś knajpy we Wrocławiu, takiej modnej, w rynku, to się czuło, że nie jesteśmy tacy anonimowi - przyznaje Wojciech Janicki.

Sport na antenie

Piłka nożna i koszykówka - to główne dyscypliny, z którymi była połączona ESKA na początku istnienia. Współpraca utrzymuję się do dzisiaj. Jednak zawód dziennikarza sportowego wcale nie należał i nienależny do łatwych. 

- Kiedyś próbowaliśmy dodzwonić się do Keitha Williamsa, który grał w Mazowszance Pruszków, a wcześniej był gwiazdą Śląska Wrocław. Cały wywiad był przygotowany, sprzęt nagrywający gotowy. Tylko w momencie, w którym zacząłem z nim robić ten wywiad nie wypuściłem klawisza pauza. Oczywiście wszystkie wskaźniki pokazywały, że rozmowa się nagrywa, a się nie nagrała. Dziesięciominutowy wywiad, do którego przygotowywaliśmy się naprawdę długo - opowiada Michał Lizak, obecny prezes WKS-u, kiedyś dziennikarz sportowy.

Mistrzostwo Polski nie przechodzi bez echa

- Pamiętam, że po pierwszym mistrzostwie Polski dj, który przyszedł do pracy na noc, od 22.00 do 6.00 rano, musiał pracować do 13.00. To dlatego, że rano nikt nie przyszedł do pracy. wszyscy byli jeszcze zaangażowani w konsumpcję tego mistrzostwa Polski i świętowania - wspomina Michał Lizak.

Więcej w materiale reporterki Radia ESKA Eweliny Wąs:

Czytaj także: