Śmierć Magdaleny Żuk w Egipcie
30 kwietnia minęło siedem lat od tragicznej śmierci Magdaleny Żuk w Egipcie. Mimo upływu tylu lat śledztwo w tej sprawie nie jest zakończone, co więcej, nie wszystkie okoliczności tragedii zostały wyjaśnione. Dociekania prawdy nie ułatwia fakt, że współpraca ze stroną egipską nie należy do najłatwiejszych. Egipscy śledczy zamiast wyników przeprowadzonych badań, albo wysyłali tylko ich omówienia, albo przekazali ponownie te same dokumenty. To wszystko powoduje, że sprawa ciągnie się niemiłosiernie.
Śledczy z Jeleniej Góry, którzy zajmują się sprawą, musieli ostatnio wysłać do strony egipskiej notę ponaglającą. - Ponownie zwróciliśmy się w niej o przesłuchanie biegłych odpowiedzialnych za raport toksykologiczny – mówi prok. Tomasz Czułowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.
Jest to niezbędne do wydania kompleksowej opinii toksykologicznej i zakończenia postępowania.
Będzie przełom?
Na tym jednak nie kończą działania śledczych. Co jakiś czas pojawiają się bowiem doniesienia o osobach, które mogą mieć wiedzę na temat tragicznych wydarzeń. - Do tej pory pojawiło się już bardzo wiele takich osób, problem w tym, że nie wniosły one do sprawy niczego przełomowego - dodaje prok. Tomasz Czułowski.
W sumie prokuratura przesłuchała dotąd ponad 200 osób. Wiadomo, że w Egipcie ostatnio pojawił się świadek, który twierdzi, że ma ważną wiedzę na temat dramatu sprzed lat.
- Skierowaliśmy do organów Arabskiej Republiki Egiptu wniosek o pomoc prawną w postaci przesłuchania w charakterze świadka kolejnej osoby, która deklaruje, że ma wiedzę w zakresie objętym postępowaniem – tłumaczy rzecznik prokuratury.
Czy rzeczywiście będzie to przełomowe przesłuchanie w sprawie? Na razie nie wiadomo, bo strona polska nie otrzymała jeszcze odpowiedzi na swój wniosek.
Przypomnijmy, że przyczyną zgonu 27-letni Polki był upadek z wysokości, o tym jak wyskoczyła przez okno w szpitalu. Jak dotąd śledczy nie znaleźli dowodów na to, że ktoś się przyczynił do śmierci Magdaleny Żuk, albo na to, że mogła ona paść ofiarą przemocy o podłożu seksualnym lub innej przemocy, albo że mogła być ofiarą procederu handlu ludźmi.
Rodzinie kobiety trudno jednak uwierzyć, że doszło "tylko" do nieszczęśliwego wypadku. Czy uda się tę sprawę rozwikłać? Na odpowiedź na to pytanie przyjdzie nam jeszcze poczekać.