Co za niesprawiedliwość

Tomasz Komenda walczył ze śmiertelną chorobą do końca. Tego nie zdążył jednak zrobić

2024-02-24 7:19

Tomasz Komenda, choć był niewinny, został skazany na 25 lat więzienia. Spędził za kratami ponad 18 lat. Chciał, by osoby, które spowodowały jego odsiadkę poniosły konsekwencje. Do końca życia o to walczył, jednak nie doczekał się sprawiedliwości.

Nikt nie poniesie konsekwencji gehenny Tomasza Komendy?

Najpierw walczył o to, by nie trafić za kraty, a później, by opuścić więzienne mury. Udało się po bardzo długich 18 latach. Kolejna batalia – o odszkodowanie i zadośćuczynienie – również zakończyła się sukcesem. Niestety, życie na wolności nie ułożyło się Tomaszowi Komendzie tak, jak sobie życzył on sam i jak zapewne życzyli mu wszyscy, którzy znali jego tragiczną historią.

Tomasz Komenda próbował sobie ułożyć życie z Anną, z którą mają syna Filipa. Związek nie przetrwał jednak próby czasu. Z czasem doszły również konflikty z częścią rodziny. Jedna rzecz pozostawała niezmienna – przez cały czas wrocławianin walczył o ukaranie tych, którzy przyczynili się do jego skazania i uwięzienia. Dziś, z perspektywy czasu, aż trudno uwierzyć, że można było popełnić takie wiele błędów, a czasem wręcz naginać prawo...

Niestety, śmierć Tomasza Komendy 21 lutego br. sprawiła, że nie doczekał się sprawiedliwości. Zresztą, już pod koniec ubiegłego roku otrzymał potężny cios. Gdy już był bardzo schorowany, dowiedział się, że 28 grudnia Prokuratura Okręgowa w Łodzi wydała postanowienie o umorzeniu śledztwa w sprawie dotyczącej zarówno niedopełnienia obowiązków służbowych przez prokuratorów Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, jak i sędziów oraz ławników Sądu Okręgowego we Wrocławiu oraz sędziów Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. Przyczyną umorzenia postępowania był brak znamion czynów zabronionych.

W galerii poniżej zobaczysz zdjęcia, jak wyglądały pierwsze chwile Tomasza Komendy na wolności, a dalsza część tekstu pod zdjęciami:

"Nie mieli oni świadomości nieprawidłowości"

Przypomnijmy, że łódzka prokuratura okręgowa zajęła się tą sprawą w marcu 2018 r. Śledczy mieli sprawdzić m.in., czy nie dochodziło do tworzenia fałszywych dowodów, które ukierunkowywałyby postępowanie przeciwko osobie niewinnej, bądź zatajania dowodów niewinności. Sprawa była badana także pod kątem ewentualnego poplecznictwa i bezprawnego pozbawienia mężczyzny wolności.

Po niespełna sześciu latach śledczy uznali, że nie ma winnych tego, że Tomasz Komenda trafił na 25 lat za kraty, z czego aż 18 spędził w celi, w której przeżył piekło. - Przyczyną umorzenia postępowań w zakresie czynów, które miałyby być popełnione przez prokuratorów, sędziów i ławników był fakt, że nie mieli oni świadomości nieprawidłowości, których dopuszczono się przy wydawaniu opinii biegłych powołanych w tej sprawie. Obie opinie – dotyczące śladów uzębienia i zapachowych – zostały wydane w sposób nieprawidłowy – tłumaczył wówczas Tomasz Szczepanek, zastępca rzecznika Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

Konsekwencji nie poniosą również osoby - zarówno ze służby więziennej, jak i współosadzeni - które znęcały się nad Tomaszem Komendą podczas jego pobytu w areszcie i więzieniu. W tym przypadku śledczym nie udało się zdobyć wystarczających dowodów albo wykryć sprawców.

Zbrodnia miłoszycka. Za to morderstwo niesłusznie skazano Tomasza Komendę

Pogrążyły go zeznania sąsiadki babci 

Do zbrodni w Miłoszycach w powiecie oławskim doszło w noc sylwestrową 1996/97. 15-letnia Małgosia z Jelcza-Laskowic została brutalnie zgwałcona, a następnie umierała przez wiele godzin na śniegu i mrozie. Śledztwo długo nie przynosiło rezultatów, sprawa przyspieszyła nagle w 2000 roku. Nieoficjalnie mówi się, że była bardzo duża presja z ministerstwa sprawiedliwości, by złapać mordercę. Zbiegło się z emisją programu Telewizyjne Biuro Śledcze na antenie Polsatu. Pokazano tam wizerunek mężczyzny, z którym miała bawić się wtedy 15-latka. Po programie na policję zadzwoniła Dorota P., która stwierdziła, że osoba z rysunku jest podobna do wnuka jej sąsiadki, Tomasza Komendy.

23-letni wówczas wrocławianin został zatrzymany 17 kwietnia 2000 r. Biciem wymuszono na nim zeznania, które pozwoliły powiązać go z morderstwem. Niestety, wszystkie argumenty (w tym alibi wielu osób), które świadczyły o tym, że Tomasz nie mógł być wtedy w Miłoszycach były pomijane. Śledczy parli do udowodnienia winy wrocławianinowi, niestety, część opinii biegłych czy badań DNA (wtedy bardzo niedoskonałych) nie rozwiewały wątpliwości. A te, choć powinny być rozstrzygane na korzyść oskarżonego, tylko go – w oczach wymiaru sprawiedliwości – pogrążały.

Dorota P. również nie poniesie żadnych konsekwencji, zmarła w 2018 roku. W tym samym, w którym Tomasz Komenda wyszedł na wolność.   

W galerii poniżej zobaczycie, gdzie spocznie Tomasz Komenda: