Makabryczna zbrodnia w Kudowie-Zdroju. Prokurator żąda surowych kar
Dobiega końca proces w makabrycznej sprawie morderstwa małżeństwa Barbary i Mieczysława S. z Kudowy-Zdroju, do którego doszło w styczniu 2022 roku. Prokurator zażądał dla Julianny S., córki ofiar, kary dożywotniego więzienia za zamordowanie rodziców (i inne zarzucane jej czyny). Dla Karoliny Z., młodej wspólniczki głównej oskarżonej, zawnioskował o 11 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności, a dla Dariusza Z., który pomagał kobietom, kary 25 lat pozbawienia wolności.
Śledczy nie mają wątpliwości, że Julianna S. po tym, gdy postanowiła zamordować matkę i ojca, swój makabryczny plan realizowała metodycznie i zimną krwią. Pierwszą próbę zaplanowała na Wigilię, 24 grudnia 2021. Kobieta wraz z Karoliną Z. odwiedziła rodziców, których poczęstowały ciastem zatrutym środkami nasennymi dla zwierząt. Według planu rodzice Julianny mieli usnąć, a następnie w śnie mieli zostać uduszeni poduszkami. Dawka leku okazała się jednak zbyt słaba i plan spalił na panewce.
Zginęli od strzałów ze skorpiona
Niestety, na tym diaboliczna córka nie poprzestała. Trzy tygodnie później kobiety powróciły. Tym razem uzbrojone w pistolet automatyczny skorpion. Broń dostały od Dariusza Z. - znajomego Julianny i kochanka Karoliny. Mężczyzna pokazał im, jak strzelać. Zdaniem śledczych wiedział, co kobiety chciały zrobić.
Gdy podczas odwiedzin zrobiło się już późno, ustalono, że kobiety zostaną na noc. Później doszło do tragedii. Zdaniem śledczych najpierw Julianna zastrzeliła swoją matkę. Oddała dwa strzały. Wtedy z łazienki do pokoju wbiegł ojciec. Próbował przedostać się do umierającej małżonki. Blokowała go Julianna, która przekazała skorpiona Karolinie. Młoda dziewczyna też pociągnęła za spust… Oddała dwa strzały. Mężczyzna zginął na miejscu.
Po dokonaniu zbrodni kobiety pojechały do Dariusza Z. Julianna była ranna – dostała rykoszetem w szczękę. Mężczyzna pomógł jej, a następnie schował broń. Wymyślono również, że zwłoki zostaną obłożone larwami muchy plujki. To był pomysł Dariusza Z. - według niego robaki miały zjeść ciała… Makabryczny plan się nie powiódł, bowiem ciała zostały zbyt szczelnie owinięte folią. W kwietniu policja odkryła zwłoki zamordowanych seniorów. Smród na klatce schodowej był bowiem nie do zniesie i sąsiedzi wezwali służby.
Szukała bezgranicznie oddanej osoby
– Zabójstwo biologicznych rodziców, przez dojrzałą córkę bez powodu i w celu osiągnięcia korzyści majątkowej stanowi motywację, zasługującą na szczególne potępienie. Stanowi też wyraz najwyższego stopnia zdemoralizowania córki. Naruszenia nie tylko norm prawnych, obyczajowych, kulturowych, ale również wartości - powiedział w mowie końcowej Piotr Kurpiński, szef Małopolskiego Pionu Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej, którego słowa z procesu przytoczyła Gazeta Wyborcza Wrocław.
Jak wskazał prokurator Kurpiński, główna oskarżona od początku szukała bezgranicznie oddanego „wspólnika” do swojego planu. – Julianna S. w związku z góry powziętym zamiarem zabójstwa rodziców miała pełną świadomość, że potrzebuje do realizacji osoby, która będzie jej bezgranicznie oddana, służalcza do tego stopnia, że nie cofnie się przed wydanymi przez nią poleceniami – przyznał prokurator, dodając , że gdy nie udało jej się zmanipulować chłopca z sąsiedztwa, za cel wybrała Karolinę Z.
– Wykorzystując trudną sytuację rodzinną i zamiłowanie do koni u 22 lata młodszej dziewczyny, nawiązała z nią bliższą relację . Z czasem doprowadziła do skonfliktowania Karoliny z jej najbliższą rodziną, matką, ojcem i kochającymi dziadkami. Julianna S. skrupulatnie realizowała plan nawiązania jeszcze bardziej zażyłych relacji z Karoliną Z., kontynuując proces odizolowanie jej od najbliższej rodziny. W tym celu wszczęła sprawę o rzekome molestowanie Karoliny przez biologicznego ojca. Swoim podstępnym działaniem zmanipulowała Karolinę Z. i ostatecznie uzyskała umieszczenie jej w rodzinie zastępczej, stwarzając wrażenie lepszej matki i przyjaciółki – powiedział prokurator Piotr Kurpiński.
Karolina Z. przyznała się do zbrodni i opowiedziała ze szczegółami o jej przebiegu. Julianna S. i Dariusz Z. próbowali zrzucić winę na najmłodszą wspólniczkę. Prokurator nie uwierzył jednak w ich wersję. Wkrótce sąd zdecyduje o karach dla zwyrodnialców.
Polecany artykuł: