Pierwsza rocznica tragicznej śmierci Anastazji Rubińskiej na wyspie Kos
W połowie czerwca 2023 roku polskie media zaczęły rozpisywać się o poszukiwaniach wrocławianki Anastazji Rubińskiej, która zaginęła na greckiej wyspie Kos. Profile na Facebooku specjalizujące się w poszukiwaniu zaginionych prosiły o jakiekolwiek wskazówki, które mogłyby wskazać ślad 27-latki. Wtedy jeszcze nikt nie wiedział, że młoda Polka od kilku dni nie żyje.
- Wszyscy mamy żal do siebie i poczucie winy, że jej nie uchroniliśmy, nie uratowaliśmy jej i jej nie przygotowaliśmy dobrze na to dorosłe życie. Może trzeba było jej nie pozwalać na tak dużo, może trzeba było ją zatrzymać w Polsce, zabrać paszport, żeby nigdzie nie wyjeżdżała. Do końca życia człowiek będzie to sobie wyrzucał – powiedział w rozmowie z „Faktem” ojciec Anastazji.
Łatwo powiedzieć, gorzej zrobić. Anastazja bowiem kochała życie i podróże. Odwiedziła wiele miejsc na całym świecie, m.in. Wyspy Kanaryjskie, Curacao, Portugalię, Turcję, Francję czy Holandię. Wiele podróży odbyła z Michałem, swoim chłopakiem. Byli parą od 10 lat. Planowali wspólną przyszłość. Na Kos pracowali w hotelu, by zarobić na wspólne mieszkanie we Wrocławiu.
Dramat rozegrał się 12 czerwca
W poniedziałek, 12 czerwca, 27-latka miała wolne, bowiem z powodu poparzonej ręki była na zwolnieniu lekarskim. Wcześniej posprzeczała się z partnerem, więc sama wyszła z hotelu. Feralnego wieczoru spotkała Salahuddina S. z Bangladeszu, co później okazało się tragiczne w skutkach.
Po pewnym czasie wrocławianka najpierw miała skontaktować się z partnerem, by poinformować go, że wypiła za dużo alkoholu i ktoś odwiezie ją do hotelu motocyklem. Później przesłała Michałowi wiadomość z lokalizacją. Gdy przestała odpisywać, mężczyzna pojechał we wskazane miejsce, ale nikogo nie zastał.
Nadzieja umarła ostatnia
Poszukiwania Anastazji trwały sześć dni. Z każdą niemal godziną szanse na odnalezienie Polki całej i zdrowej malały, ale najbliżsi młodej kobiety do końca mieli nadzieję na szczęśliwy finał. Niestety, w niedzielę, 18 czerwca, znaleziono ciało wrocławianki.
Jej zwłoki znajdowały się na trudno dostępnym, podmokłym terenie w pobliżu kurortu Tigaki. Natknęli się na nie wolontariusze, którzy akurat sprawdzali okoliczny obszar. Poczuli bardzo nieprzyjemny zapach, który okazał się wonią rozkładającego się ciała.
Co ciekawe, teren ten sprawdzano dzień i dwa dni wcześniej. Korzystano z drona oraz psa tropiącego, ale na ciało Anastazji wówczas nie natrafiono. Według szefa lokalnej ochrony cywilnej, oznacza to, że ciało 27-latki musiało zostać podrzucone w sobotę wieczorem, 17 czerwca.
Śledczy już w czasie poszukiwań Anastazji trafili na trop mężczyzny, który ostatni raz widział wrocławiankę żywą. Obywatel Bangladeszu został zatrzymany już w piątek, 16 czerwca. Początkowo zostały mu postawione dwa zarzuty – porwania młodej Polki i jej zgwałcenia. Dopiero później Bangijczyk usłyszał zarzut morderstwa, gdy śledczy zgromadzili wystarczająco dużo dowodów jego winy.
Miażdżące dowody winy
A te wydają się miażdżące. Analiza odcisków palców, śladów DNA oraz danych z telefonu komórkowego potwierdzają, że zabójcą 27-letniej Polki jest Salahuddin S. Współlokator Banglijczyka potwierdził, że ok. 23 opuścili oni mieszkanie, a następnie kamera monitoringu zarejestrowała, jak wspólnie pojechali motocyklem w kierunku opuszczonego domu, gdzie miało dojść do gwałtu i morderstwa, a także okaleczenia młodej Polki.
Zaraz po makabrycznym zdarzeniu obywatel Bangladeszu dostał z zagranicy większą sumę pieniędzy, a następnie kupił bilet do Włoch. W jego telefonie znaleziono SMSa wysłanego do znajomych z tego kroju o treści: „Zrobiłem coś strasznego i muszę opuścić Grecję”. Na szczęście nie zdążył.
Banglijczyk od początku nie przyznaje się do żadnego z zarzucanych mu czynów. Co prawda potwierdził, że zabrał kobietę swoim skuterem i odbył z nią stosunek seksualny, ale utrzymywał, że był on dobrowolny, a później nie wiedział, co się z Polką stało.
- Ja znam swoją córkę. Nigdy w życiu dobrowolnie nie odbyłaby stosunku seksualnego z nikim. Na pewno moja córka się broniła. Może gdyby się nie broniła, to by żyła – przyznała zaraz po tragedii mama Anastazji.
Kiedy proces Salahuddina S.?
Pod koniec czerwca 2023 roku Banglijczyk został przewieziony do więzienia Korydallos w Pireusie, na obrzeżach Aten. Jest ono uznawane jest za najcięższe więzienie w Grecji. To placówka o zaostrzonym rygorze. Właśnie w nim obywatel Bangladeszu czeka na proces. Kiedy może się on rozpocząć?
Wydawało się, że może ruszyć po roku - pod koniec czerwca br. Już wiadomo, że tak się nie stanie. Na razie termin pierwszej rozprawy nie został wyznaczony.
Listen on Spreaker.