Od wielu miesięcy było wiadomo, że z wrocławskiego Ogrodu Zoologicznego odejdzie ojciec jego sukcesów - Radosław Ratajszczak. Jednak chyba wszyscy we Wrocławiu byli przekonani, że nowy szef zostanie wyłoniony w międzynarodowym konkursie. Wszyscy? Prawie wszyscy. Bo oto okazało się, że prezydent Jacek Sutryk uznał, że nowy prezes jednego z największych i najatrakcyjniejszych ogrodów w tej części Europy może zostać wyłoniony w inny, mniej skomplikowany sposób.
ZOBACZ TEŻ: Celował z broni do uczniów? Chwile grozy pod szkołą we Wrocławiu
Przepisy pozwalają bowiem, aby z konkursu zrezygnować, gdy szefem ma zostać członek zarządu. W przypadku Joanny Kasprzyk tak właśnie było, bo od dwóch lat piastowała funkcję wiceprezesa ogrodu.
Interesujące, że na tym stanowisku zastąpiła Grzegorza Kaliszczaka, który odszedł z ogrodu. Kaliszczak to człowiek, który ma w ratuszu mocną pozycję. Z zoo trafił wprost na stanowisko prezesa Aquaparku. Jest tam do dziś, mimo że został skazany prawomocnym wyrokiem sądowym. Kaliszczak został uznany za winnego nieprawidłowości finansowych, do których doszło w kampanii wyborczej komitetu Rafała Dutkiewicza.
Grzegorz Kaliszczak prywatnie to... mąż Joanny Kasprzak. Gdy zastępowała go na stanowisku, byli jeszcze związani w sposób mniej formalny. - Nie byliśmy wtedy małżeństwem - przyznaje nam Kaliszczak. - Pobraliśmy się chyba rok później.
W urzędzie nie widzą w tym żadnego problemu. Słyszymy tłumaczenia, że przecież to żadna tajemnica, że są parą, a dla prezydenta liczą się przede wszystkim kompetencje.
Przemysław Gałecki, rzecznik Jacka Sutryka, wylicza, że Joanna Kasprzak to godna następczyni Radosława Ratajszczaka. W ZOO zatrudniona jest od 2008 roku, w ogrodzie była księgową, zastępcą dyrektora do spraw finansów i dyrektorem do spraw sprzedaży - wtedy podlegała swojemu partnerowi. W 2019 została wiceprezesem, a miesiąc temu - prezesem.
Zastąpiła Ratajszczaka, który był niezwykle sprawnym menedżerem. Gdy obejmował zarządzanie ogrodem 15 lat temu, wrocławskie ZOO było w słabej kondycji. Ratajszczak zaś sprawił, że trafiło do ścisłej europejskiej czołówki. Przyjeżdżają do niego turyści z całego świata, to jedna z najważniejszych wizytówek stolicy Dolnego Śląska. Do tego to również maszynka do zarabiania pieniędzy. Trudno znaleźć inną spółkę miejską, która potrafi wypracować zyski, a co dopiero takie, jak ZOO.
"Najlepszy będzie podział kompetencji"
Choć panowie grzecznie zaprzeczają, to wiadomo, że Ratajszczak nie miał najlepszych relacji z prezydentem Jackiem Sutrykiem. - Prezes Ratajszczak stracił zaufanie prezydenta Sutryka po szczerym wywiadzie o funkcjonowaniu ZOO w czasie lockdownu. Wielu wrocławian po przeczytaniu tej rozmowy wsparło finansowo ogród - sam przeznaczyłem na ten cel swoją dietę - mówi Andrzej Kilijanek, radny miejski Prawa i Sprawiedliwości. - Prezydent zaś strzelił focha i dalsza współpraca z prezesem Ratajszczakiem nie była możliwa - analizuje polityk PiS.
Gdy jasne było, że Radosław Ratajszczak postanowił pożegnać Wrocław, pojawiły się opinie, że jego następca powinien zostać wyłoniony w konkursie, najlepiej międzynarodowym. Tak się jednak nie stało. - Zrobiliśmy rozeznanie w kraju i uznaliśmy, że najlepszym wyborem dla ZOO będzie podział kompetencji. Dlatego prezes Joanna Kasprzak zajmuje się sprawami finansowymi, a kwestie hodowlane są pod kuratelą Mirosława Piaseckiego, specjalisty od spraw zwierząt, który objął stanowisko dyrektora naczelnego. Do zadań nowej pani prezes należy także organizacja ogrodu jako atrakcji turystycznej i projekty inwestycyjne, m.in. drugi etap remontu ptaszarni, rewitalizacja tej części ZOO, a także budowa pawilonu dla dzioborożców i nowych gabinetów weterynaryjnych – tłumaczy Gałecki.
Jacek Sutryk: – To osoby, które od lat są ściśle związane są z ogrodem. Znają go jak własną kieszeń i brały czynny udział w działaniach i projektach, które w ostatnich latach przyczyniły się to ogromnego rozwoju ogrodu. Mają predyspozycje i ogromne doświadczenie, by z sukcesem kierować wrocławskim ZOO.
Jak słyszymy, opcja zagraniczna budziła w urzędnikach obawę, że skończy się jak z... Paolo Sousą, byłym selekcjonerem reprezentacji Polski. Czyli, że może dojść do sytuacji, że nasz ogród zostanie nagle porzucony na rzecz innego projektu.
- Ratajszczak zapewnił ZOO niepodważalną pozycję na świecie. Dlatego liczyłem, że prezydent Wrocławia zaprosi do udziału w konkursie na stanowisko prezesa najlepszych specjalistów z całego świata. Niestety, tak się nie stało - mówi Piotr Uhle, radny miejski Nowoczesnej.
Dutkiewicz i Zdrojewski komentują
Czy argumenty przywoływane przez urząd sprawiają, że faktycznie Wrocław powinien zrezygnować z konkursu?
- Nie wiem, czy nowa pani prezes jest na stale, czy tylko na jakiś czas - mówi nam Rafał Dutkiewicz, były prezydent Wrocławia, który 15 lat temu zdecydował się na zorganizowanie konkursu i w efekcie zatrudnienie Ratajszczaka. - Wydaje się jednak, że w przypadku wrocławskiego ogrodu, zorganizowanie konkursu byłoby zasadne - dodaje były gospodarz miasta.
Podobnie uważa Bogdan Zdrojewski, poprzednik Dutkiewicza. - Jeśli pomysł na ZOO jest taki, aby kontynuować dotychczasową pracę, to obsadzenie w roli prezesa osoby, która świetnie zna spółkę, jest dobrym pomysłem. Ale jeśli oczekujemy czegoś nowego, pewnych zmian, to wtedy konkurs jest lepszym rozwiązaniem - mówi Zdrojewski. - Sam konkurs, nawet nierozstrzygnięty, to świetny pomysł, bo można zobaczyć jakie pomysły mają osoby z zewnątrz - dodaje Bogdan Zdrojewski.
Konkurs na stanowisko prezesa ZOO popierają nawet politycy związani z Jackiem Sutrykiem. - Prezes Ratajszczak odszedł nagle i dlatego trudno się dziwić, że funkcję szefa ZOO powierzono jego zastępczyni - mówi Dominik Kłosowski, radny miejski Lewicy, z klubu Jacka Sutryka. - Ale zorganizowanie konkursu wydaje się dobrym pomysłem - dodaje polityk.
W urzędzie słyszymy, że żadnych planów na konkurs nie ma.