Sprawa Magdaleny Żuk trafiła do sądu
W środę, 6 marca, przed Sądem Okręgowym w Łodzi ruszył proces cywilny, w którym rodzina zmarłej w 2017 r. w Egipcie Magdaleny Żuk domaga się zadośćuczynienia od organizującego wyjazd biura podróży Rainbow Tours. Zdaniem najbliższych pochodzącej z Bogatyni kobiety, firma ponosi odpowiedzialność za niedopełnienie wszystkich obowiązków wynikających z umowy zawartej przed wyjazdem między biurem a ich córką i siostrą.
- Naszym zdaniem biuro podróży przyczyniło się też do oczernienia pamięci po śp. Magdalenie Żuk. Były kolportowane informacje o jej rzekomej chorobie psychicznej, co do dziś bardzo boli rodzinę. Nikt nie przeprosił rodziny, nie dowiedzieliśmy się, jakie były powody niedopełnienia obowiązków, dlaczego dezinformowano rodzinę. Dlaczego bez żadnej diagnozy i dokumentacji podawano informację o chorobie psychicznej pani Magdaleny, którą przekazywał rzecznik biura podróży – powiedział adw. Andrzej Ceglarski, pełnomocnik rodziny.
"Nie chodzi o pieniądze"
Adwokat dodał, że nie chce podawać kwoty zadośćuczynienia, o którą wnioskuje rodzina. Ojciec zmarłej, Tadeusz Żuk zapewnił, że w tym procesie nie chodzi o pieniądze, lecz – jak zaznaczył - o sprawiedliwość i wyjaśnienie zaniedbań ze strony biura.
- Wystąpiliśmy do sądu, bo twierdzimy, że biuro podróży bardzo przyczyniło się do nieszczęścia, które się stało i było wiele zaniedbań z jego strony, które doprowadziły do tego, że Magdy dziś nie ma z nami. Jest wiele niedopowiedzianych i zatuszowanych rzeczy. Walczymy też o dobre imię Magdy, bo w aktach sprawy nie ma żadnego dowodu na to, że Magda była chora psychicznie – tłumaczyła Anna Cieślińska, siostra zmarłej.
Rodzina wskazuje m.in. na brak właściwego kontaktu z biurem podczas wydarzeń w Egipcie oraz brak zmiany rezydenta z mężczyzny na kobietę, która - w opinii siostry - w arabskiej kulturze mogła lepiej zadbać o bezpieczeństwo zmarłej i mieć wpływ na jej zachowanie.
Chodzi o „grillowanie” biura podróży
Zdaniem pełnomocnika biura podróży Rainbow Tours, wszystkie zarzuty kierowane w stronę firmy są „absolutnie nietrafne”. - Jeżeli ktoś by jechał taksówką do szpitala i w tym szpitalu doszłoby do wypadku, to nikt nie oskarży taksówkarza o ten wypadek. Doszło do nieszczęśliwego wypadku, jaki on był, to wyjaśnia prokuratura w Polsce, wyjaśniła egipska. I doszło do niego na terenie szpitala, za którego pracę mój klient absolutnie nie odpowiada. Rozumiemy żal i motywowane nim najróżniejsze teorie, ale tu nie ma żadnej odpowiedzialności mojego klienta – przyznał adw. Piotr Paduszyński, dodając, że według jego wiedzy wypowiedź ówczesnego rzecznika biura o chorobie psychicznej była nadinterpretowana i zniekształcona przez media.
- To roszczenie nie ma żadnych podstaw faktycznych i prawnych. Tak naprawdę chodzi o „grillowanie” biura podróży, które ma dobrą markę – podkreślił.
Na pierwszą rozprawę w sądzie nie stawili się wezwani świadkowie, wśród których była m.in. przyjaciółka zmarłej oraz jej partner i znajomy, który miał zabrać ją z Egiptu do Polski. W związku z tym sąd odroczył rozprawę do 15 lipca.
Śledztwo wciąż trwa
Przypomnijmy, że do tragedii doszło 25 kwietnia 2017 roku. Magdalena Żuk poleciała na wycieczkę do kurortu Marsa Alam w Egipcie. Po dwóch dniach partnera kobiety, który miał z nią kontakt telefoniczny, zaniepokoiło jej zachowanie. Dlatego mężczyzna zaplanował wcześniejszy powrót Magdaleny Żuk do kraju. Ze względu na pogarszający się stan zdrowia kobieta trafiła do szpitala. W tym samym czasie do Egiptu przyjechał jej znajomy, aby zabrać ją do Polski. W szpitalu dowiedział się, że Magdalena Żuk nie żyje. Zmarła w wyniku obrażeń odniesionych wskutek upadku z drugiego piętra szpitala w Marsa Alam, gdzie przebywała.
Śledztwo w sprawie 27-latki nadal trwa. Prowadzi je Prokuratura Okręgowej w Jeleniej Górze, która dysponuje materiałem z egipskiego śledztwa, a także własnym, obszernym materiałem dowodowy.