Przeszczep serca to duże logistyczne przedsięwzięcie. O powodzeniu całej akcji decyduje profesjonalna koordynacja i praca całego sztabu ludzi. Liczy się też każda minuta. Chirurdzy od momentu pobrania serca aż do jego wszczepienia mają jedynie 4 godziny. W tym czasie muszą wyjąć serce dawcy i wszczepić je biorcy, więc na transport pozostaje maksymalnie 2,5 godziny. W przypadku znacznej odległości między szpitalami w grę wchodzi jedynie transport lotniczy.
Aż z dwoma takimi przypadkami w jednym dniu mieliśmy do czynienia w piątek (29 kwietnia) we Wrocławiu. Już o godz. 5 rano śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego przetransportował z Pomorza do wrocławskiego szpitala serce dla 45-letniej matki pięciorga dzieci. Zespół zdążył na czas i ratująca życie operacja przebiegła bez komplikacji.
ZOBACZ TEŻ: Makabra na DK35. 71-latek zginął na motocyklu! Całkowita blokada drogi
Zaledwie kilka godzin później pojawiła się informacja o kolejnym dawcy. Tym razem serce, na które czekał już w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu 55-letni mężczyzna, trzeba było przetransportować z Górnego Śląska.
- Była to dla nas ostatnia szansa na dostarczenie serca dla 55-letniego pacjenta, który od dawna zmagał się z chorobą niedokrwienną serca. Gdy jego stan nagle się pogorszył, trafił do szpitala i czekał na pilny przeszczep - mówi koordynator ds. transplantacji serca wrocławskiego szpitala Mateusz Rakowski. - W tej sytuacji nie było chwili do stracenia.
Pokonanie 200-kilometrowej trasy samochodem zajęłoby ponad 2 godziny, a duże korki tworzące się na drogach przed majowym weekendem i prace remontowe na trasie jeszcze bardziej wydłużyłyby czas dojazdu, pozbawiając tym samym lekarzy szansy na udany przeszczep. O pomoc poproszono więc policyjnych lotników. Do realizacji tej odpowiedzialnej misji wybrano śmigłowiec W-3 "Sokół", którym już kilka miesięcy temu transportowano serce z południowej Małopolski do Wrocławia. Zadanie wykonywała załoga z Sekcji Lotnictwa Policji KWP w Krakowie w składzie: podinsp. pil. Łukasz Kochan (dowódca załogi), drugi pilot post. Przemysław Mazur i operator pokładowy asp. sztab. Paweł Stoczek. W drodze powrotnej do bazy w stolicy Małopolski rolę dowódcy przejął asp. sztab. Manfred Janiczek z Zarządu Lotnictwa Policji GSP KGP.
- Gdy tylko trzyosobowy zespół medyczny w składzie: lekarz kardiochirurg i dwie pielęgniarki-instrumentariuszki, znalazł się z sercem na pokładzie, natychmiast wystartowaliśmy w kierunku Wrocławia - relacjonuje dowódca załogi. - Po 45 minutach lotu wykonywanego na hasło „Garda”, czyli z pierwszeństwem w powietrzu, wylądowaliśmy przed Uniwersyteckim Szpitalem Klinicznym im. Jana Mikulicza-Radeckiego we Wrocławiu. Dosłownie kilka minut później serce do przeszczepu było już na bloku operacyjnym.
Ta operacja również przebiegła pomyślnie.
Polecany artykuł: