Wrocław. Musiał zapłacić fakturę za ciało partnerki. Wszystko przez decyzję sprzed kilkunastu lat
Mężczyzna, który musiał zapłacić fakturę za ciało swojej partnerki, zgłosił się do "Gazety Wrocławskiej". Pan Ryszard i pani Jadwiga przystąpili w 2010 r. do programu "Świadomej Donacji Zwłok", zgadzając się w ten sposób, by po śmierci ich ciała zostały wykorzystane do celów naukowych i dydaktycznych przez Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu. Chorująca na raka kobieta zmarła w 2020 r., więc jej partner poinformował placówkę, że może odebrać zwłoki. Wtedy zaczęły się problemy, bo wynajęta do tego celu firma pogrzebowa z Wrocławia zrobiła to dopiero po trzech dniach. Jeszcze większe zdziwienie dopadło pana Ryszarda 2 tygodnie później, gdy otrzymał do zapłaty fakturę w wysokości 767.88 zł, co miało pokryć koszty transportu ciało ukochanej kobiety na cmentarz i przechowywania go przez rzeczone wcześniej 3 dni. To nie koniec.
- (...) kilka miesięcy później znów usłyszałem, że uniwersytet zachęca do oddawania zwłok do celów medycznych, że rodzina zmarłych nie ponosi żadnych kosztów, itd. Wtedy się zdenerwowałem. Bardzo nie spodobała mi się nieuczciwość uczelni, bo nikt nie informował nas o żadnych dodatkowych kosztach. Nie można tak ludzi bałamucić - mówi "Gazecie Wrocławskiej" mężczyzna.
Czytaj też: Od ruiny do perełki. Rozpoczął się remont Bastionu Sakwowego na Wzgórzu Partyzantów we Wrocławiu
Jak informuje "Gazeta Wrocławska", poszkodowany mężczyzna interweniował u Zygmunta Domagały, kierownika Zakładu Anatomii Prawidłowej, ale nic nie wskórał. Na własną rękę dowiedział się, że dopiero w 2013 r. powstał regulamin "Programu Świadomej Donacji", do którego przystąpił przecież z partnerką trzy lata wcześniej. Kopię dokumentu otrzymał w... 2021 r. Do pana Ryszarda napisał nawet rektor Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, przepraszając za zaistniałą sytuację, ale pomijając kwestię zwrotu kosztów.
- Dopiero z radia dowiedziałem się, że nasz przypadek nie jest pierwszym. Pozwoliłem sobie zadzwonić do pana Domagały, bo na antenie obiecał, że postara się uregulować te kwestie, ale od tej pory minęło już pół roku i nadal nic się nie zmieniło. Ja nie spodziewam się zwrotu tych kosztów. Nie chciałbym też nikomu dokuczyć. Oczekuję jedynie dokładnej deklaracji, jakiegoś konkretnego terminu. Chcę wiedzieć, co zrobić ze sobą, a nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek z moich bliskich miał zostać obciążony dodatkowymi kosztami w chwili mojej śmierci - mówi "Gazecie Wrocławskiej" mężczyzna.
Czytaj też: Szyba z innego auta przytwierdzona pianką montażową. Policjanci nie wierzyli w to, co zobaczyli
Jak informuje "Gazeta Wrocławska", trwają prace nad kompleksowymi zmianami ustawy o pochówkach i cmentarzach, które mają również objąć problem przekazywania zwłok na cele naukowe. Do tego czasu osoby, które znajdą się w podobnej sytuacji, powinny korzystać z zasiłku pogrzebowego ZUS. Pan Ryszard i pani Jadwiga musieli jednak z niego zrezygnować, przystępując do programu.
- Na pewno kilka osób ponosiło koszty związane z przechowywaniem zwłok do czasu odebrania ich przez uniwersytet, ale taki zapis mamy w regulaminie. Informacje są jawne. Zastanawiam się jednak, czy w związku z tym, że wzbudza to wciąż mnóstwo niepotrzebnych problemów, być może konieczne będzie spotkanie z osobami decyzyjnymi (...) - dodał w rozmowie z "Gazetą Wrocławską" Domagała.