O tej wstrząsającej historia pisaliśmy niedawno. Przypomnijmy, w 1994 roku w Legnicy sprzed apteki porwana została roczna dziewczynka. Ruszyły poszukiwania, śledztwo. W efekcie sąd skazał ojca dziecka za uprowadzenie i sprzedaż córki. Mężczyzna za kratami siedzi do dziś.
Jednak śledczym nigdy nie udało się ustalić, co stało się z dziewczynką. Ojciec składał różne zeznania. Raz mówił, że zabił córkę, innym razem, że sprzedał ją za 20 milionów ówczesnych złotych, a później, że nie ma pojęcia co się stało z Moniką.
Minęło 26 lat i nagle okazało się, że zagadka może zostać rozwiązana. Zgłosiła się bowiem 27-letnia Amerykanka, która twierdzi, że może być porwaną Moniką! Kobieta niedawno dowiedziała się, że jest adoptowana. Postanowiła dowiedzieć się, skąd pochodzi. W internecie natrafiła na zdjęcia dziewczynki i uznała, że jest podobna. Zgadza się też wiek. Interesujące, że Amerykanka uważa, że do Stanów Zjednoczonych trafiła z Syberii. Możliwe więc, że mała Monika, po tym jak została porwana, trafiła najpierw do Rosji, a stamtąd dopiero do USA. Taka teza ma swoje podstawy choćby w tym, że w Legnicy, nawet po opuszczeniu Polski przez żołnierzy radzieckich, mieszkało wielu Rosjan.
Co dalej? Policyjni technicy muszą porównać próbki DNA kobiety i matki Moniki, pani Magdy. Materiał od tej drugiej jest już gotowy. Teraz trzeba czekać na zbadanie próbek Amerykanki. - Zrobiłam już badania DNA. Teraz niecierpliwie czekam na wynik – napisała nam Kelly.
Wszystko więc wskazuje na to, że w ciągu najbliższych tygodni przekonamy się, czy Kelly z USA to Monika Bielawska z Legnicy.
Więcej o sprawie Moniki z Legnicy: