Sprawa Moniki z Legnicy: 27-latka czeka na rozmowę z rodziną zaginionej 26 lat temu dziewczynki! [ZDJĘCIA]

2020-05-21 4:53

Poznaliśmy kulisy odnalezienia kobiety, która może być porwaną w Legnicy 26 lat temu Moniką Bielawską. To Amerykanka, a jej pochodzenie niedawno zdradzili jej przybrani rodzice. Kobieta postanowiła wtedy odkryć swoją przeszłość i wygląda na to, że mogło jej się to udać. Niebawem ostatecznie dowiemy się, czy 27-latka to istotnie Monika, wykażą to bowiem testy DNA.

Super Express dotarł do kobiety, która pomaga Amerykance i rodzinie Moniki w tej niesamowitej historii. To Natalia Brand, która zajmuje się poszukiwaniami osób zaginionych. W jaki sposób Amerykanka dowiedziała się, że może być Moniką Bielawską? - To bardzo skomplikowana historia. Ta kobieta do niedawna nie znała szczegółów dotyczących swojego pochodzenia i tego, że jest adoptowana – mówi nam.

Postanowiła wówczas poszukać informacji o swojej biologicznej rodzinie. Jej amerykańscy rodzice zdradzili jej, że urodziła się w Polsce. Zaczęła więc przeglądać internet, gdzie trafiła na bazę osób zaginionych. Tam zobaczyła zdjęcie Moniki Bielawskiej i uznała, że jest do niej podobna.

Później doszło do kontaktu z panią Natalią, która powiadomiła rodzinę zaginionej i policję. - Z początku mama Moniki była w szoku, który przerodził się w ciekawość, a później ekscytację. Według mnie jest podobieństwo między nimi. Do sprawy podchodzimy jednak ostrożnie i czekamy na wyniki badań DNA, które poznamy za kilka tygodni – dodaje.

Matka zaginionej, pani Magdalena, mieszka obecnie w Niemczech i czeka na spotkanie z wytęsknieniem. Nie chce za bardzo rozpalać w sobie nadziei, że to jej córka, więc wstrzymuje się póki co z kontaktem z 27-latką.

Natalia Brand zdradza nam, że kobieta, która może być Moniką, jest również niesamowicie przejęta. Nic dziwnego, nagle bowiem dowiaduje się, że może być dzieckiem, które 26 lat temu zostało porwane spod apteki w Legnicy. Za to przestępstwo w więzieniu wciąż siedzi Robert B., ojciec Moniki. Mężczyzna miał najpierw porwać, a potem sprzedać własną córeczkę, po której ślad zaginął.

- Podobno najpierw wywieziono ją na Ukrainę, a stamtąd poleciała dalej – mówi nam pani Julia, babcia Moniki. Kobieta nigdy nie przestała wierzyć, że uda się odnaleźć jej wnuczkę. Teraz jest szansa, że największe jej marzenie zostanie spełnione.