Co stało się w X-Demonie? Dlaczego Maciek wyszedł z klubu? Czy ktoś zrobił mu krzywdę? Takie pytania zadają sobie internauci. Pojawiły się też oskarżenia pod adresem klubu: są tacy, którzy uważają że ochrona dotkliwie pobiła Maćka. My poznaliśmy prawdę i wiemy, co wydarzyło się w piątkową noc.
Jak informują świadkowie, do których dotarliśmy, w klubie doszło do incydentu z udziałem Macieja. Chłopak, przemieszczając się po lokalu, zataczał się. W pewnym momencie miał stracić równowagę i upaść. Tak nieszczęśliwie, że na ochroniarza, z którym razem wylądował na stoliku.
Z naszych ustaleń wynika, że pracownik ochrony uderzył wtedy Macieja, po czym 20-latek został wyrzucony z lokalu. Z zeznań świadków wynika, że dotkliwego pobicia nie było. Nasze informacje potwierdza też detektyw Krzysztof Rutkowski, który od czwartku zaangażował się w poszukiwania Macieja.
- Doszło tam do szarpaniny, ale nie było żadnego katowania. Dużo ważniejsze jest ustalenie, co stało się z chłopakiem po tym, jak wyszedł z klubu - mówi nam Rutkowski.
TRASA, KTÓRĄ W NOC ZAGINIĘCIA SZEDŁ MACIEJ ALEKSIUK:
Nam udało się dotrzeć do kolejnego nagrania. To zapis monitoringu z ul. Włodkowica, tuż przy skrzyżowaniu z ul. Ruską. Na filmie widać, że Maciej idzie wraz z mężczyzną, z którym odszedł spod X-Demona.
Dokąd poszli? Z ul. Włodkowica przemieścili się na plac Jana Pawła II. Tam mężczyźni najpewniej rozdzielili się, a Maciej poszedł w kierunku Odry. To tam do czwartku trwały poszukiwania chłopaka. Na razie jednak policja nie odnalazła Maćka.
- Do Wrocławia przyjechali moi najlepsi ludzie. Nie mogę zdradzić szczegółów, ale pracuje tu kilka ekip. Jedna z nich będzie badała Odrę i okolice - dodaje Krzysztof Rutkowski.
ZAGINĄŁ MACIEJ ALEKSIUK: