Ta zbrodnia wstrząsnęła całą Polską. Był grudzień 2019 roku. Marcel w nocy zakradł się do pokoju swojego brata, 7-letniego Kacperka. Po chwili zarąbał go siekierą. Dziecko nawet nie pisnęło, zginęło we śnie. Taki sam los spotkał rodziców Marcela: po chwili nastolatek im też odebrał życie.
Później morderca ukrył się na dachu i wezwał policję. Tłumaczył przez telefon, że w domu są włamywacze, a on uciekł. Po przyjeździe mundurowych szybko jednak przyznał się, że to on wymordował bliskich.
Do prokuratury w Świdnicy, która bada sprawę, właśnie dotarły wnioski od lekarzy psychiatrów, którzy badali Marcela. Okazuje się, że chłopak jest zdrowy! Nie ma żadnych zaburzeń psychicznych, a rodzinę mordował z zimną krwią.
Przypomnijmy, że jego plan był taki, że po zabójstwie ucieknie za granicę i tam zniknie. Teraz Marcel snuje inne plany.
W chwili popełnienie zbrodni Marcel miał skończone 17 lat, więc za przestępstwo odpowiada jak osoba dorosła. W ubiegłym roku miał przystąpić do matury. To z uwagi na egzamin dojrzałości rodzice zakazali mu ciągle grać w gry internetowe - prosili, aby więcej czasu poświęcił na naukę. To najpewniej dlatego Marcel postanowił ich zabić.
Do matury oczywiście nie przystąpił, bo siedział w areszcie. Zresztą nadal w nim przebywa, ale jak się dowiedzieliśmy, nie zapomniał o egzaminie dojrzałości! Chce zdać maturę! Po co mu ona? Trudno zrozumieć, bo najpewniej do końca życia będzie siedział w więzieniu. Trudno bowiem wyobrazić sobie inną karę niż dożywocie.
Do momentu aż wyrok w jego sprawie wyda sąd, Marcel o napisaniu matury może jednak zapomnieć. Przepisy na to zabraniają, gdy siedzi się w areszcie. Do egzaminu dojrzałości będzie mógł przystąpić dopiero w więzieniu.
Zbrodnia w Ząbkowicach Śląskich